Prosta historia

 

                                                                                    Wstęp

          Pewnie zastanawiacie sie kim jestem, więc nazywam sie Edek. Z racji dość młodego wieku, i miernego wykształcenia nigdy nie pchałem się do szkół wyższych. Wiele lat zastanawialem się co moze wyprowadzic mnie z tego wyscigu szczurów by zaczerpnac powietrza i zobaczyc jak to jest życ, ale tak naprawdę to chcialem udowodnić wszystkim że jestem kimś. Tylko jak to zrobic nie mając grosza przy duszy i znajomych w wielkich korporacjach. Zawsze chcialem byc strażakiem, interesowałem się tym tematem od dłuższego czasu. Wszystko zaczęło się od pewnej przeprowadzki, i to wlasnie o tym będzie cala historia. Ale od początku.

                                                                             

                                                                               I 

           Odkąd pamietam mieszkałem i wychowywałem się na małej wsi niedalego Warszawy. Ojciec zajmowal sie pracą na roli która zapewniala nam optymalne warunki do życia. Z racji tego ze mama nie miala prawa jazdy, to nie miala sposobnosci by dojezdzac do miasta i rozpocząć pracy. W domu bylo duzo do roboty więc krzątala sie po ganku i prowadzila gospodarstwo domowe. Gospodarstwo to dobre słowo, bo dom był zbudowany w 1893 roku. Na wejściu każda nowa osoba która nigdy wczesniej nie miala z nim styczności witała się swoim czołem z nisko zawieszoną belką nośną. Po prawej stronie stała mała szafeczka na buty, bylo też lustro i dywan rozlozony wzdłuż pomieszczenia. Przykrywał on kafelki i jakąś klape do zejscia pod powierzchnię. Po lewej stronie byly wieszaki na kurtki a przyświecała temu słaba lampka naftowa która co noc żarzyla się w oknie doświetlając domownikom chcącym wyjsc na zewnątrz malutkie, ciemne pomieszczenie. Na scianach duzego pokoju byly polozone dębowe deseczki powycinane w przeróżne kształty, zdjęcia rodziny rozświetlał kominek który stał w rogu po lewej stronie zaraz przy wejściu. Meble które staly w izbie skladały sie głównie z antyków ściąganych na zamówienie z Gdańska . Byly praktycznie nie ruszalne, ciężkie a zarazem ładne. Zostały sprowadzone jeszcze przez babcie i dziadka i to w dodatku starego typu wozami konnymi. Pamiętam z ich opowieści że wyprawa trwała dwa dni i kosztowała niesamowicie duzo wysiłku bo to byla zima. Bardzo mroźna zima, zaspy siegały pasa, zaś wiele domów bylo zasypanych po same szyby. Pruszył śnieg, zupełnie jak dzisiaj.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Prosta historia

  1. BT pisze:

    hehe Edek ty to masz życie jak w Madrycie

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

*